Forum www.zbuntowane.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Amigas para siempre
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.zbuntowane.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
andzia




Dołączył: 20 Mar 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 14:23, 03 Maj 2009    Temat postu:

R. 40.
Dulce.
Czułam, jak ręce Uckera błądzą po mim ciele. Oboje pragnęliśmy tej bliskości. Teraz bez przeszkód i głupich tłumaczeń mogłam go całować. To było takie nowe, a zarazem cudowne doznanie. Mieć ukochaną osobę u boku i móc w każdej chwili okazywać jej, jak bardzo się ją kocha. A ja kocham Uckera. Być może dlatego zgodziłam się na ten krok. I co najważniejsze wcale się tego nie bałam. Przy Christopherze byłam najbezpieczniejsza i doskonale o tym wiedziałam.
Odpięłam guziki w jego koszuli i delikatnie zaczęłam ją zdejmować.
- Poczekaj.- szepnął Ucker.
- Coś nie tak?- zapytałam zdziwiona.
- Może nie tutaj? Chodźmy na górę.- powiedział, poczym pocałował mnie w usta. Następnie wziął na ręce. Wyglądał bardzo przystojnie z rozpiętą koszulą i potarganymi włosami.
Przez drogę do jego pokoju składałam miliony pocałunków na jego twarzy, później na szyi. Ucker szybkim ruchem kopnął drzwi i weszliśmy do pokoju. Zatrzasnął je, a po chwili postawił mnie na ziemi. Uśmiechnęłam się i pocałowałam namiętnie w usta. Swoje ręce oplotłam wokół jego szyi, nie przerywając pocałunku. Ucker prowadził mnie w stronę łóżka. W końcu wylądowaliśmy na nim.
Ściągnęłam koszulę Uckera, delikatnie gładząc jego ramiona. On w tym czasie całował moją szyję, delikatnie podnosząc bluzkę do góry. Przejechałam delikatnie dłonią po jego plecach, by po chwili poczuć, jak nas oboje ogarnia dreszcz podniecenia. To było naprawdę wyjątkowe i z niczym się nie spieszyliśmy. Każdy pocałunek, każdy dotyk był taki czuły i prawdziwy. To było tak, jak zawsze marzyłam.
W końcu moja bluzka wylądowała gdzieś pośrodku pokoju. Nie przerywając pocałunku odpinałam jego pasek od spodni. Ucker natomiast usilnie próbował zdjąć moją spódniczkę. Po chwili zostaliśmy w samej bieliźnie. Moja rękę przejechała po klatce piersiowej Uckera, pragnąc poczuć jego ciało. On natomiast całował moją twarz, by po chwili pocałować mój brzuch. Wokół pępka zataczał koła. Było mi tak przyjemnie. Złapałam w dłoń jego włosy i przyciągnęłam jego usta, do swoich warg. Ponownie zatopiliśmy się w pocałunku.
Ucker przejechał ręką po moich plecach, szukając zapięcia od stanika. Odpiął go lekko.
Za chwilę oboje byliśmy nadzy. Ucker przyciągnął mnie do siebie i pocałował czule. Spojrzałam w jego oczy.
- Kocham cię. – szepnął patrząc na mnie.
- Ja ciebie też kocham.- odpowiedziałam. A po chwili staliśmy się jednością. Nigdy wcześniej nie czułam się tak szczęśliwa, jak teraz. To było takie magiczne i prawdziwe. Nie sądziłam, że w normalnym życiu istnieje takie coś. Zawsze kojarzyło mi się to z przyjemnością, a teraz?? To nie była zwykła przyjemność. To coś większego.
Anahi.
Wysiedliśmy przed jedną z restauracji. Nie było w niej nic nadzwyczajnego. Ale nie powinnam narzekać. Wieczór się nie skończył, choć muszę przyznać, że inaczej wyobrażałam sobie tę randkę. Ale jest dobrze. Cieszę się, że chociaż do kina nie poszliśmy. Nie mogę mówić, że mi się nie podoba. Nie każdy chłopak zabiera swoją dziewczynę do restauracji. Częściej zabierają je na Hamburga i kino lub lody.
- Chodźmy kochanie.- powiedział Poncho, otwierając mi drzwi, od samochodu.
Złapałam go za rękę i udaliśmy się do budynku. Usiedliśmy przy jednym ze stolików, a po chwili pojawił się koło nas kelner. Usiłowałam, wybrać coś z menu, ale nie mogłam się zdecydować.
- Więc, co państwo sobie życzą?- zapytał kelner patrząc wymownie na nas. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na Poncha.
- Może rybę po grecku.- zaproponował Alfonso.
- To ja to samo poproszę.- powiedziałam i posłałam szeroki uśmiech mojemu chłopakowi.
- A do picia?- ponownie zadał pytanie kelner. Spojrzałam na niego zdenerwowana. Przeszkadzał nam!!
- Dla mnie sok pomarańczowy.- odezwał się brunet.
- Ja wodę z cytryną.- wtrąciłam.
Kelner odszedł, a Poncho złapał mnie za rękę. Spojrzałam w jego oczy. Czułam się jak zahipnotyzowana.
- Kocham cię.- szepnął.
- Też cię kocham.- powiedziałam i pocałowaliśmy się lekko.
Po jakimś czasie przyszedł kelner podając jedzenie. Jedliśmy w ciszy, co jakiś czas się uśmiechając. Jednak nie było tak źle. Naprawdę mi się tutaj podobało. Przyjemna restauracyjka, mili ludzie, a na wprost mnie siedzi mój ukochany mężczyzna. Żyć nie umierać.
Siedzieliśmy tam jeszcze jakiś czas, później Poncho zapłacił za kolację i wyszliśmy z lokalu.
- Szkoda, że to koniec. Świetnie się bawiłam.- powiedziałam siadając do samochodu.
- To jeszcze nie koniec, kochanie. Pokaże ci pewne miejsce. Gdy jest ciemno są najlepsze widoki.- mówił podekscytowany, a ja patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Jeszcze jedna niespodzianka?? On jest niesamowity. Tak bardzo go kocham, mogłabym wykrzyczeć to całemu światu!!
- Wariat.- zaśmiałam się, kręcąc głową.
Jechaliśmy jakimiś dziwnymi drogami. W końcu Alfonso zatrzymał auto, a po chwili otworzył mi drzwi, podając rękę, bym mogła wysiąść.
Znajdowaliśmy się nad jakimś urwiskiem. Rozglądałam się uważnie, jak zahipnotyzowana. Tu było bajecznie. W oddali widać było całe miasto. To były świetne widoki. Stanęłam nad samym skrajem, przyglądając się z fascynacją.
- I jak ci się tutaj podoba?- zapytał Poncho, obejmując mnie w pasie.
- Jest pięknie. – uśmiechnęłam się do niego, kładąc głowę na jego ramieniu. Teraz oboje przyglądaliśmy się temu niezwykłemu miejscu. Księżyc mocno świecił. Było tutaj tak bardzo romantycznie. Byłam wdzięczna Alfonsowi, że pokazał mi takie miejsce. To nie rzeczywistość, to bajka, cudowna bajka.
Dulce.
Było już późno, za oknem panowała ciemność. Leżałam wtulona w Uckera. Moja głowa spoczywała na jego nagiej klatce piersiowej. Miałam przymknięte oczy. Christopher bawił się lekko moimi włosami, kręcąc je sobie wokół palca. Byłam szczęśliwa, cholernie szczęśliwa. Miałam świadomość, że kocham Uckera, a on kocha mnie. Nic już nie może tego popsuć.
Podniosłam się lekko i spojrzałam w jego oczy. Przepełnione były czułością i miłością. Uśmiechnęłam się do niego.

R. 41.
Dulce.
Podniosłam się lekko i spojrzałam w jego oczy. Przepełnione były czułością i miłością. Uśmiechnęłam się do niego. To co się wydarzyło było niezwykłe. Już nic nie jest w stanie zepsuć tego co nas łączy. Już do końca swych dni, należymy do siebie.
Dotknęłam jego klatki piersiowej i musnęłam delikatnie jego usta. Spojrzałam mu w oczy.
- Muszę już iść.- powiedziałam, powoli odrywając się od niego i podnosząc z łóżka. Złapał mnie szybko za rękę, nie pozwalając bym odeszła i spojrzał zawiedzionym wzrokiem.
- Zostań jeszcze, jest wcześnie.- mówił głaskając moją dłoń.
- Muszę.- uśmiechnęłam się.
- Wcale nie. Proszę cię kotku, zobacz jaki jestem samotny.- mówił z miną pięcioletniego dziecka, któremu zabrano lizaka. Uśmiechnęłam się szeroko i przybliżyłam do niego, składając na jego wargach namiętny pocałunek. Jak dla mnie, ta chwila mogła trwać wiecznie.
Any.
Wróciłam z randki z Ponchem. Naprawdę byłam pod wrażeniem tego, co dla mnie zrobił. Postarał się, a ja to naprawdę doceniłam. Chyba nie ma lepszego chłopaka na świecie. On jest wspaniały. Naprawdę mam szczęście, że jestem z nim.
To miejsce, w które pojechaliśmy było magiczne. Mam nadzieję, że powrócimy tam jeszcze.
Przypomniałam sobie każdy nasz pocałunek. Za każdym razem jest inaczej. Kocham go całym sercem.
Rzuciłam się na swoje łóżko. Jutro zacznie się nowy dzień. Mam nadzieję, że będzie równie piękny jak dzisiejszy.
Już tęsknię za Ponchem. Minuta bez niego to katorga. Ach, mam nadzieje, że on równie mocno mnie kocha, tak jak ja.
Dulce.
Koło północy wróciłam do domu. W myślach wciąż powracał mi obrał mnie i Uckera. Wzięłam prysznic i przebrałam się w spodenki i zieloną bluzkę na ramiączka. Położyłam się do łóżka i próbowałam zasnąć. Kto by pomyślał, że te wakacje tak bardzo odmienią me życie.
Obudziłam się przed południem z jednym celem.- aby jak najszybciej zobaczyć Uckera. Założyłam letnią sukienkę i umalowałam się.
Zbiegłam po schodach na dół. Przeżyłam szok, gdy zobaczyłam, że Ucker siedzi z Ponchem. Przez chwilę się zlękłam. A co jeśli Christopher powiedział Alfonso o tym, co zaszło między nim, a mną.
Po chwili jednak odpędziłam te myśli. To nie jest mojego brata sprawa. Wiem co robię i jestem w pełni tego świadoma. Nie żałuję tego.
Ucker zobaczył mnie. Podbiegłam do niego i rzuciłam na szyję całując go w usta. Poncho mruknął coś pod nosem i odwrócił wzrok.
- Tęskniłam.- powiedziałam do Uckera, głaszcząc jego policzki.
- Ja też. Nawet nie wiesz, jak bardzo.- nadal mnie obejmował, powodując, że czułam całe jego ciało.
- Co tu robisz tak wcześnie?- zapytałam ponownie, przyglądając mu się uważnie. Dzisiaj wyglądał tak bardzo seksownie. Zresztą jak zawsze.
- nie jest tak wcześnie, kochanie.- uśmiechnął się do mnie, pokazując szereg bielutkich ząbków. – Dokładnie 11.45.
- Już?- zdziwiłam się.
- Właśnie siostra, jakbyś nie siedziała tyle u Uckera, to nie spałabyś do dwunastej.- wtrącił Poncho. A ja poczułam jak na mojej twarzy wstępuje lekki rumieniec. Odwróciłam wzrok skrępowana. Gdyby tylko wiedział… Ajj, dlaczego tak się zawstydziłam, chyba to normalne u par, które darzą się wielkim uczuciem. A w naszym przypadku zdecydowanie tak było.
Ucker dotknął mojej twarzy, zmuszając mnie, bym na niego spojrzała. Uśmiechał się tak cwanie i tajemniczo. Był taki słodki.
- A ty ile czasu siedziałeś z Anahi.- powiedziałam do Alfonsa. Ten nic się nie odezwał, tylko pokręcił głową.
- Jutro idziemy do klubu.- mówił Alfonso.
- Niedawno robiliśmy imprezę.- przypomniałam.
- No co ty, Duli. Nie zatańczysz ze swoim przystojnym i utalentowanym mężczyzną?- zaśmiał się Ucker patrząc na mnie. Również się uśmiechnęłam.
- Ależ oczywiście, kochanie. Jak mogłabym nie spędzać z tobą czasu. Wiesz, że jesteś uroczy?
- A ty śliczna?- pytał patrząc w oczy.
- Ach, przestańcie. Jakaś telenowela się z tego robi!! Ludzie, niedobrze mi.- mówił Poncho.
- To idź do kibelka!! Tam znajdzie się rozwiązanie na twój problem.- śmiałam się patrząc na mojego brata. Ucker objął mnie ramieniem.
- Od kiedy taka mądra jesteś? Może powinnaś dawać jakieś rady!! Albo wiesz co, napisz poradnik pt. „ Co zrobić, by nie było ci niedobrze!”.
- Filozof.- burknęłam.
- Idę stąd, bo nie wytrzymam.- mówił Poncho machając rękoma. Spojrzałam na swojego chłopaka.
- Zostaliśmy sami.- powiedziałam.
- Zuuupełnie sami.- zaśmiał się Christopher i pocałował mnie w usta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.zbuntowane.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin